Bardzo lubię irlandzkie klimaty. Zachwyca mnie muzyka oraz zieleń tego kraju. Widoki, mentalności wyspiarzy, tradycje.. Dlatego też, gdy moja ulubiona pani bibliotekarka wskazała mi tą pozycję, bez zastanowienia zabrałam ją do domu :) "Irlandzki sweter" opowiada historię Rebeccy, Finna, Rowan i Seana. Jest to opowieść o wielkiej miłości matki do dziecka, mężczyzny do kobiety oraz o tym, że uczucie między dwoma osobami może być nie tylko piękne, ale także krzywdzące. Rebecca jest matką Rowan, archeologiem tkanin. Do przyjazdu na irlandzką wysepkę skłania ją chęć poznania tradycji gensejów - oryginalnych swetrów robionych na drutach. Przyjazd na wyspę oznacza dla Becky konieczność rozmowy z najlepszą przyjaciółką, z którą pogorszył się jej kontakt sześć lat wcześniej. Jej córka Rowan, bystra sześciolatka, na wyspie zawiera przyjaźń z budzącym niepokój, milczącym, mrukliwym i samotnym rybakiem Seanem. W międzyczasie między Becky a Finnem rodzi się miłość. Czy Becky poradzi sobie z przeszłością, która ściga ją od 6 lat? Czy Sean otworzy się na ludzi za sprawą małej Rowan? Czy matka i córka znajdą w końcu dom? Czytanie tej pozycji zajęło mi jeden dzień. Historia mieszkańców wyspy, emocje, piękno opisywanych krajobrazów - to wszystko nie pozwoliło oderwać mi się od tej pozycji. Jest to przepiękna opowieść o miłości, bezpieczeństwie, ważności domu rodzinnego i otwartości na ludzi. Polecam wszystkim.. ;)